Czasu prosperity nie wolno marnować
P olitycy znowu prześcigają się w pomysłach, jak wydać większe przychody budżetu, a o wykorzystaniu okresu dobrej koniunktury do spłaty wcześniej zaciągniętych długów nie chcą rozmawiać. Kurczowo trzymają się wielkości kotwicy budżetowej na poziomie 30 mld zł, by w ten sposób zwiększać dług publiczny o kolejne 4 - 5 proc. rocznie.
Pora się jednak opamiętać, bo to prosta droga do kryzysu państwa i jego finansów, kiedy wzrost spadnie do 2 - 3 proc. PKB. Pora też wszystkie pomysły podporządkować jasno określonym priorytetom. Hurraoptymizm wywołuje bowiem kolejne roszczenia, przykład strajku pielęgniarek i lekarzy pokazuje zaś, do czego prowadzi ciągłe odkładanie reform. Potrzebna jest więc jasna wizja rozwiązania najważniejszych problemów, przed jakimi stoi Polska.
Druga strona medaluZachwyceni dynamiką gospodarki, nie dostrzegamy, że Polska już dawno przestała być liderem środkowej Europy, bo reformy strukturalne leżą odłogiem. Nasi sąsiedzi rozwijają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta