Grymas Seniora
Senior był genialny, gdy spoglądał w przyszłość. I nic go nie krępowało: ani miłość, ani interes własny, ani pożądliwość – wzlatywał na skrzydłach Sławy i prorokował
Cokolwiek badacze mogliby powiedzieć o systemie ocen Andrzeja Kijowskiego – zasadniczą wartością w jego twórczości była Sława. I nie mam tu na myśli kariery, uznania środowiskowego czy popularności w mediach. Sława w ujęciu Kijowskiego jest tą z „Pieśni Polaków” Fredry i z „Małej improwizacji”, z Micińskiego i z „Legendy” Wyspiańskiego. To Sława z dziecinnego marzenia.
To dziecinna wiara, dziecinne okrucieństwo i dziecinna omnipotencja wyznaczają oś twórczości pisarza.
Przyjdzie taki dzień, gdy nowy Ribbentrop z nowym Mołotowem zawiążą nowe Święte Przymierze
Miał tego świadomość. W dzienniku z 30 lipca 1974 roku znajdujemy taki zapisek: „Byłem dzieckiem. Nikogo nie kochałem poza samym sobą i w nic nie wierzyłem poza własnym istnieniem. Nie kochałem Boga, ale chciałem na nim wymusić miłość dla mnie i okazać się ludziom jako jego wybraniec. (…) Nie interesuje mnie ani literatura jako piękność, ani myśl jako mądrość, ani historia jako dramat, ani społeczeństwo jako istność, która mnie potrzebuje; wszystkie te dziedziny oglądałem dotąd z daleka i dotykałem ich po wierzchu, badając, o ile mogę w nich wybić się i zdobyć uznanie”.
Był Kijowski krytykiem. Krytykiem, czyli osobą, od której wymaga się sądu wyważonego i sprawiedliwego. Wszystko jednak można o autorze „Miniatur krytycznych” powiedzieć, ale przecież nie to, że był sprawiedliwy! Chimeryczny,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta