Rozebrana, rozłożona na łopatki i nóżki
Mięsa mamy w bród, rzeźników jak na lekarstwo. Czy to stare rzemiosło odchodzi w zapomnienie?
Niezależnie od tego, jak bardzo szanuję naszych braci wegetarian i zgadzam się z ich ze wszech miar słusznymi poglądami, nie potrafię nie oblizać się na myśl o soczystym kawałku mięsa. Przyznaję, jestem człowiekiem słabym i, co gorsza, łakomym.
Jeszcze w czasach‚ gdy nie znano hodowli, pewni ludzie byli specjalistami od sprawiania zwierząt świadczą o tym znaleziska porcjowanych mamutów lub maleńkich koni. Mimo że cechy rzemieślnicze powstały w średniowieczu, we Włoszech rzeźnicy byli zorganizowani i kontrolowani wedle reguł z czasów handlu na forum Trajana.
Jedzenie mięsa było obwarowane zakazami i nakazami. Wśród żydów i muzułmanów rzeźnik to ktoś w rodzaju naszego kościelnego‚ między sferą sacrum i profanum. Nie ma w tym nic dziwnego‚ gdyż sztuka rzeźnicza ma zapewne rytualne korzenie. Czy nie była formą rozbioru mięsa ofiara, dzielenie go na część dla bogów i dla ludzi?
Bitwa o handel
Spożycie mięsa było od wieków luksusem miejskim i klas wyższych‚ na wsi nikt łatwo nie kładł pod nóż znoszących jajka kur lub dających mleko krów. Przez stulecia dynastie rzeźników dorobiły się sporych majątków. Nic dziwnego‚ że dziewczęcym marzeniem mojej babci było wyjść za rzeźnika. W pewnym sensie była to arystokracja klasy rzemieślniczej, obok złotników i kupców korzennych.
Po wojnie nic z tego świata się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta