Pięć minut George’a Clooneya
Jego twarz uśmiecha się do przechodniów z co drugiego przystanku i słupa ogłoszeniowego. Plakaty „Michaela Claytona z George’em Clooneyem wnoszą na polskie jesienne ulice trochę hollywoodzkiego blasku
Ten przystojny facet z plakatów stał się w ostatnich latach niemal symbolem fabryki snów. Wśród tłumów czuje się jak ryba w wodzie. Nie widziałam drugiego aktora, który by z takim wdziękiem, bez cienia zniecierpliwienia, rozdawał fanom uśmiechy i autografy. W czasie konferencji prasowych uwodzi dziennikarzy błyskotliwością i niewymuszonym poczuciem humoru. No i jest ulubionym obiektem paparazzich, którzy śledzą każdy jego nowy romans. Wydawałoby się: idealny typ hollywoodzkiej gwiazdy. Ale 46-letni George Clooney ma też inną twarz. To właśnie on zagrał ostatnio w najostrzejszych politycznych filmach amerykańskich. To on stanął za kamerą, żeby wyreżyserować bardzo trudne, ambitne obrazy. – George jest najbardziej zapracowanym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałem – mówi o nim Tony Gilroy, scenarzysta i reżyser „Michaela Claytona”. – Kiedy przygotowywaliśmy nasz film, jednocześnie montował swój własny obraz „Good Night, and Good Luck”, promował na całym świecie „Syrianę”, kręcił „Dobrego agenta”. Prawdę powiedziawszy, zastanawiałem się, kiedy on śpi.
„Na pewno nie będę kandydował na prezydenta. Spałem z za dużą liczbą kobiet i za dużo czasu spędziłem na bankietach, zaraz by mi to wyciągnęli”
Sam Clooney potwierdza, że ma nieprawdopodobnie napięty kalendarz. – Czas aktora jest ograniczony – przyznaje trzeźwo. – Jego pięć minut zwykle trwa sześć,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta