Trener jako marabut
Kilka miesięcy temu w Dakarze oglądałem tradycyjne zapasy senegalskie. Walka jak walka – chodzi o to, by powalić przeciwnika na ziemię, ale fascynujące są przygotowania.
Zawodnik słucha przez długi czas przed zawodami swojego przewodnika duchowego, marabuta, który – jak się dowiedziałem – szepcze mu do ucha jakieś słowa, przekonując go, że wygra. Potem marabut polewa zapaśnika jakimiś czarodziejskimi miksturami i siłacz jest gotowy do walki.
O postaci marabuta pomyślałem, gdy usłyszałem Leo Beenhakkera, który powiedział, że Polska ma szanse zdobyć złoty medal na mistrzostwach Europy. Gdyby kto inny tak powiedział, zostałby zapewne zabity śmiechem przez kolegów dziennikarzy, ale z optymizmu Beenhakkera śmiać się już w Polsce nie należy, bo można się własnym językiem zadławić. Nawiasem mówiąc, zrozumieli to już nawet specjaliści od futbolu z „Dziennika“, którzy swego czasu utopiliby Holendra w łyżce wody, pod warunkiem oczywiście, że po uduszeniu przez Jana Tomaszewskiego, Grzegorza Latę i innych wielkich naszej piłki jeszcze by oddychał.
W rzeczywistości Leo Beenhakker, mówiąc o szansach Polski, powiedział rzecz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta