Utopia bajecznie kolorowa
Zaraz po ostatecznym rozprawieniu się z syjonistami, jesienią 1969 r. partia zabrała się do hipisów
Oprócz dywizji pancernych i zmechanizowanych LWP u schyłku lata pamiętnego roku 1968 ciągnęły na południe, ku granicy z Czechosłowacją, także gromady młodych ludzi w koszulach w psychodeliczne kwiaty. Przywódca polskich hipisów „Prorok” i jego najbliżsi uczniowie zabrali się na zlot w Dusznikach-Zdroju wojskową ciężarówką.
Zrządzeniem losu zlot miał się rozpocząć w dniu, w którym wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji, by zdławić praską wiosnę. Od rana nad Dusznikami huczały ciężkie wojskowe transportowce, a na przygranicznych drogach dudniły czołgi. I oto, w tej właśnie chwili, wśród spanikowanych kuracjuszy pojawił się w parku zdrojowym „Prorok” – w białej narzutce na głowie i z naręczem kwiatów w ręku – by głosić wszem i wobec: „make love, not war”. To hasło, znane wcześniej głównie z zagranicznych gazet, musiało w tych okolicznościach zabrzmieć jak wyzwanie. Dwie godziny po rozpoczęciu zlotu do Dusznik ściągnęły posiłki milicji. Wszystkich hipisów, którym udało się tu dotrzeć, około 60, zatrzymano i poddano w zaimprowizowanej siedzibie SB w schronisku Pod Muflonem wielogodzinnym przesłuchaniom. Marzenie o połączeniu człowieka z człowiekiem drogą miłości nie mogło się w PRL ziścić. Od zlotu w Dusznikach było już całkowicie jasne, że hipisi to element obcy i wrogi socjalistycznemu państwu, który należy konsekwentnie zwalczać. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta