Jestem szczęśliwym muzykiem
Marek Knopfler, były lider Dire Straits o swoich zasadach, spotykanych w Londynie Polakach i... żubrówce
Rz: W mijającym roku największe gwiazdy lat 70. i 80 – The Police i Genesis – zdecydowały się na sceniczny powrót. Czy myśli pan o odrodzeniu Dire Straits?Mark Knopfler: Wszyscy fani mnie o to pytają. Graliśmy już razem po rozwiązaniu zespołu na koncertach charytatywnych i byliśmy szczęśliwi, występując razem. Niedawno rozmawiałem z Halem Lindesem, który nagrywał w moim studiu. Pozostaję w przyjaźni z basistą Johnem Isleyem, jesteśmy niemal sąsiadami. Nigdy nie mówiłem, że powrót Dire Straits jest niemożliwy.
A co pana skłoniło do napisania na najnowszą płytę piosenki, w której jest mowa o Polsce?
Wspominam o waszym kraju, bo od inwazji na Polskę zaczęła się II wojna światowa. Jest to kompozycja o dwóch malarzach. Pierwszy przeżywał młodość w latach 30., zrezygnował z uprawiania sztuki i poszedł do wojska. Drugi ma podobny dylemat dziś.
A pan co by zrobił?
Nie mam wątpliwości, że bez względu na to, co się dzieje, artysta powinien tworzyć i realizować się w sztuce. Taką radę daje starszy malarz młodemu. To jest także moja rada.
Czy pana nowe piosenki układają się w album wspomnień z dzieciństwa i młodości?
Tak można powiedzieć o większości z nich, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta