Problem zła w powojennej
Powiązaliśmy tak mocno pamięć Holokaustu z obroną Izraela że moralne znaczenie tego doświadczenia ulega skarleniu. Straciliśmy z pola widzenia to, co sprawiło, że XX-wieczne religie polityczne ze skrajnej lewicy i prawicy były tak uwodzicielskie, a więc tak diaboliczne.
Pierwszą książką Hannah Arendt, jaką przeczytałem w wieku 16 lat, był “Eichmann w Jerozolimie”. Przy pierwszej lekturze nie podobała mi się. Byłem wówczas gorliwym socjalistycznym syjonistą, więc wnioski, do jakich dochodziła Arendt, budziły mój głęboki niepokój. Później jednak zrozumiałem, że książka reprezentuje to, co w Arendt najlepsze:
podejmowanie wprost bolesnego tematu, odcinanie się od oficjalnych interpretacji, prowokowanie do dyskusji nie tylko krytyków, ale zwłaszcza przyjaciół. A przede wszystkim burzenie świętego spokoju, jaki dają potoczne opinie. Pamięci takiej właśnie Arendt, burzycielki spokoju, chcę poświęcić kilka refleksji nad tematem, który przenikał jej pisma polityczne.
W 1945 r. Arendt napisała, że “problem zła stanie się fundamentalną kwestią powojennego życia intelektualnego w Europie, tak jak śmierć była nią po poprzedniej wojnie”. W pewnym sensie oczywiście miała rację. Po I wojnie światowej Europejczycy byli poruszeni wspomnieniem śmierci, zwłaszcza śmierci na polu bitwy, na niewyobrażalną dotąd skalę. Poezja, proza, kino i sztuki plastyczne międzywojennej Europy były pełne obrazów przemocy i śmierci, zazwyczaj krytycznych, ale nieraz nostalgicznych (np. w pismach Ernsta Jungera i Pierre’a Drieu la Rochelle’a).
Po II wojnie kult przemocy niemal całkowicie ulotnił się z Europy. Podczas owej wojny przemoc skierowana była nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta