Daje sławę, zabiera piosenki
Goran Bregović - po dłuższej przerwie wystąpi we wtorek w warszawskiej Sali Kongresowej. Polacy kochają jego utwory, melancholijne i taneczne bałkańskie rytmy, grane z cygańską brawurą. Wydał u nas dwie bestsellerowe płyty – z Kayah i Krzysztofem Krawczykiem, wylansował przeboje „Prawy do lewego” i „Mój przyjacielu”. Czaruje i uwodzi, a czasami przywłaszcza sobie cudze kompozycje
Był sierpień 1999 r. Po solowych sukcesach z Orkiestrą Weselno-Pogrzebową Bregovicia ukazał się album jego i Kayah. Bił rekordy popularności. W Polsce sprzedało się prawie 700 tysięcy egzemplarzy, 40 tysięcy we Włoszech. To jeden z najlepszych wyników w polskiej fonografii w ostatnich dwóch dekadach. Wszyscy czekali na koncert duetu na festiwalu sopockim.
– Śpiewając „Prawy do lewego” w Operze Leśnej, nie siedziałam potulnie obok Gorana na krześle, jak kazał, tylko rwałam się do publiczności i śpiewałam na proscenium. Nie był w stanie tego znieść – wspomina Kayah.– W przeciwieństwie do koncertów rockowych, na których trzeba ciągle coś odgrywać, imitować, staram się na scenie zachowywać spokojnie, piję drinka – tłumaczył mi Bregović.
– Nasz duet zdobył uznanie na świecie, otrzymywaliśmy zaproszenia na wiele festiwali. Jednak nie kontynuowaliśmy naszego muzycznego spotkania, bo Goran miał kompleksy i był zazdrosny o popularność – kończy Kayah. – Od dawna czekam, żeby w końcu oddał pieniądze, które jest mi dłużny.
Chodzi o to, że po wydaniu płyty Bregović nie wypłacił części tantiem należnych autorom...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta