Przegrany śledź taty
Jedzenie palcami to wielka przyjemność. Przekonałam do tego Dorotę Miśkiewicz, wokalistkę jazzową. Odrzuciła sztućce z radością.
Brnąc przez kopny śnieg, w mlecznej zadymce, niemal po omacku szukałyśmy z Dorotą w środowy wieczór miejsca, gdzie mogłybyśmy sobie przedłużyć czas wielkanocnych świąt. Wiatr pchnął nas ku drzwiom restauracji U Fukiera. Pachniało ziołami, pieczonym mięsem, chlebem. Zostałyśmy.
Choć urządzona w stylu tradycyjnego polskiego domostwa, restauracja Magdy Gessler nie jest jednak miejscem, gdzie masz ochotę przytulić się do kaflowego pieca z kubkiem grzańca w ręku. Grzane wino podaje się tam w smukłych kieliszkach, a ceny w karcie dobitnie wskazują, że 200-letnie koronki w oknach, biedermeierowskie poduchy na ławach i stare sztychy są po to, by przyciągnąć zagranicznych turystów. I tych, którzy za schabowego jak u mamy bez wahania dadzą 60 zł. Jednak pragnienie, by znów znaleźć się przy wielkanocnym stole, było silniejsze niż zdrowy rozsądek. Tym bardziej że U Fukiera do końca marca wybierać można ze świątecznego menu, w którym są m.in. wart każdych pieniędzy wędzony boczek w miodzie, jajka w skorupce faszerowane truflami i aż trzy żury do wyboru: na serwatce, tradycyjny i grzybowy. Brałyśmy więc garściami, zarówno z całorocznej, jak i świątecznej karty. I to dosłownie, bo jedzenie nabierane palcami wprost do ust...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta