Od szacunku do wrogości
Obecny minister spraw zagranicznych jeszcze niedawno twierdził, że nikt nie wyprzedzi go w szacunku dla głowy państwa. To już przeszłość
Między zdaniami „nikt mnie nie wyprzedzi w szacunku dla pana prezydenta” a „można być prezydentem, ale i chamem” rozciąga się przepaść. Oba wypowiedział Radosław Sikorski. Przepaść między nimi pokazuje, jak głęboki jest konflikt między Pałacem Prezydenckim a MSZ.
Ludzie Sikorskiego oskarżają Lecha Kaczyńskiego o małostkowość. Szef MSZ też nie postępuje fair – np. gdy w marcu wybierał się do Iraku jeden z najbliższych współpracowników prezydenta – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak, Sikorski osobiście interweniował, by obniżyć rangę tej wizyty.
Kolacja w Juracie
Związanie się Radosława Sikorskiego z PiS było uważane za wielki plus dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Polityk z jego biografią, ze świetną znajomością angielskiego, ze słynną żoną Anne Applebaum wyróżniał się na tle przeciętnych działaczy PiS. Liczono, że jako człowiek stosunkowo młody (rocznik 1963) będzie pracował głównie na liderów. We wrześniu 2005 r. został senatorem z ramienia PiS. Miesiąc później zaprzysiężono go na ministra obrony narodowej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.
Na początku stosunki z Lechem Kaczyńskim układały się znakomicie. – Pan prezydent przyjął zaproszenie do ośrodka reprezentacyjnego Wojska Polskiego w podwarszawskim Helenowie. Było dla mnie wielkim zaszczytem gościć pana prezydenta i panią prezydentową, która jest dobrym duchem tej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta