Ten demoniczny papieros
Palacze płacą bardzo wysoką akcyzę. W wielu krajach przychody budżetu z tego podatku z nawiązką pokrywają koszty leczenia osób palących – pisze ekonomista (niepalący)
Problem zakazu palenia w miejscach publicznych i stosunku do palaczy w ogóle jest dużo bardziej złożony, niż usiłują to przedstawić zarówno typowi zwolennicy zakazu, odwołujący się do argumentów medycznych o szkodliwości palenia, jak i typowi przeciwnicy odwołujący się do praw jednostki.
Dość łatwo wykazać pewną bałamutność argumentów o wolności jednostki, co zrobił prof. Jacek Jassem w artykule „Granice wolności dla dymu papierosowego” („Rzeczpospolita”, 21 lipca 2008), zwracając uwagę, że palenia w miejscu publicznym nie da się zredukować do prywatnego wyboru osoby palącej. Okazuje się jednak, że argumenty przedstawicieli opcji „zdrowia publicznego” również bazują na niepełnym i zniekształconym obrazie sytuacji.
Zyski branży spadają
Jacek Jassem twierdzi, że międzynarodowy przegląd 97 badań nie wykazał ujemnych skutków ekonomicznych zakazu palenia dla branży gastronomiczno-rozrywkowej. Nie wspomniał jednak, że przegląd ten pochodzi z roku 2003, a więc z okresu, gdy jeszcze wiele zakazów nie obowiązywało. Inne analizy ekonomiczne robione później wykazywały nawet 50-proc. spadek przychodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta