Wyciągnijcie wnioski z prywatyzacji węgierskiej giełdy
Nie cichnie wrzawa wokół zmiany strategii prywatyzacji warszawskiej giełdy. O błędach i zaniedbaniach przy procesie sprzedaży giełdy w Budapeszcie opowiada jej były szef Attila Szalay-Berzeviczy w rozmowie z Jakubem Kuraszem
Rz: Rozpoczyna się proces prywatyzacji warszawskiej giełdy. W ostatnich dniach minister skarbu zmienił strategię sprzedaży akcji, która ma obniżyć ryzyko wrogiego przejęcia GPW. Pomysłem jest wprowadzenie akcji bez prawa głosu (tzw. akcji niemych), które będą sprzedawane w ofercie publicznej. Czy pańskim zdaniem tak skomplikowane zabezpieczenia są potrzebne?
Attila Szalay-Berzeviczy: Warszawska giełda powinna zostać sprywatyzowana tylko w momencie, gdy niezbędne zabezpieczenia będą gwarantowały uniknięcie takiego scenariusza, jaki miał miejsce w Budapeszcie. Pytanie, czy wprowadzenie akcji bez prawa głosu jest zgodne z regulacjami Unii Europejskiej i czy są one wystarczająco atrakcyjne dla inwestorów.
Chodzi panu o to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku lat, czyli fakt, że kontrolę nad giełdą w Budapeszcie przejęła giełda wiedeńska? Czy to rozwiązanie przyniosło oczekiwane korzyści?
Problem polega na tym, że giełda w Budapeszcie (BSE) została przekształcona w 2002 r. w spółkę akcyjną bez jakichkolwiek zabezpieczeń przed wrogim przejęciem. Nawet członkowie giełdy nie byli zmuszeni do długoterminowego trzymania akcji. W rezultacie grupa inwestorów finansowych mogła łatwo i szybko kupić większość udziałów w BSE od działających na Węgrzech brokerów, którzy po ataku terrorystycznym z 11...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta