Pomysł restytucji sędziego śledczego, czyli reforma bez reform
Autorzy projektu ustawy przywracającej sędziego śledczego powinni spalić się ze wstydu – wynika z analizy prokurator Prokuratury Krajowej
Ledwo prokuratura oprzytomniała po wstrząsach wywołanych przez dwa sprzeczne ze sobą projekty ustaw zmieniających jej organizację i ustrój, tj. rządowy i soft opozycyjny, a już do Sejmu wybiera się trzeci: grupy posłów większości parlamentarnej, przywracający instytucję sędziego śledczego, reklamowany jako projekt kolejnej reformy prokuratury. Problem jednak w tym, że w części normatywnej dokumentu dla owej instytucji, należącej przecież także do dziedziny prawa ustrojowego, przeznaczono zaledwie jeden artykuł, i to ni stąd, ni zowąd wstawiony do kodeksu postępowania karnego. Co równie osobliwe, proponowana reforma do tego, czego ostatnio chce dla prokuratury rząd, ma się dosłownie nijak. Cała koncepcja wydaje się nie do końca przemyślana, a jej szata prawna – skromna, żeby nie powiedzieć: niefachowa.
Legislacyjne chałupnictwo
Przepis restytuujący sędziego śledczego jako organ sądowy procesu karnego w – uwaga – postępowaniu przygotowawczym tkwi w rozdziale 1, który zawiera ogólne przepisy o właściwości i składzie sądu orzekającego w stadium jurysdykcyjnym. Czyżby restytutorzy zapomnieli nawet o tym, że na użytek czynności sądowych w tymże postępowaniu k.p.k. trzyma w zanadrzu regulacje szczegółowe zamieszczone kilkadziesiąt rozdziałów dalej? Chodzi konkretnie o całkiem nowy, zapisany w projekcie, czteroparagrafowy art. 27a k.p.k., który zresztą nie pasuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta