W cieniu Schrödera
Frank Walter Steinmeier został faktycznym liderem niemieckiej SPD. Jako szef dyplomacji pilnuje, by Niemcy faktycznie zachowywały równy dystans zarówno wobec Rosji, jak i Ameryki. Ten okaz chłodnego pragmatyzmu musi niepokoić polskiego obserwatora
W życiu do wszystkiego doszedł ciężką pracą wzbogaconą o spryt gracza wyrobionego w salonowych kombinacjach. Dzięki tym umiejętnościom tak dobrze czuł się w roli szefa urzędu kanclerskiego i nadzorcy służb specjalnych RFN, a dziś jest tak skuteczny jako szef niemieckiej dyplomacji. Teraz jednak Steinmeier został kandydatem kanclerskim SPD. Musi się sprawdzić w roli lidera, który wygrywa kampanie wyborcze i porywa tłumy.
Das kammermusiker als Punk (wirtuoz kameralnych koncertów w roli punkowego rockmana)? – ironicznie pytają niemieccy dziennikarze, zastanawiając się nad szansami Steinmeiera w przyszłorocznej rywalizacji SPD z CDU.
Gwałt w ciemnym pokoju
Steinmeier załatwił wszystko perfekcyjnie. 7 września na zamkniętym spotkaniu czołówki SPD w Werder koło Berlina wysadzono z siodła dotychczasowego szefa partii Kurta Becka i ogłoszono nominację dla obecnego ministra spraw zagranicznych jako kandydata SPD w wyborach do Bundestagu 2009 r. Zwyciężyli ludzie z epoki Gerharda Schrödera. Nowym szefem SPD został Franz Muenterfering – sekretarz generalny, a potem szef partii z tamtych lat, gdy z kolei Steinmeier był wówczas szefem urzędu kanclerskiego Schrödera.
Niemieckie media nazwały to gwałtem w ciemnym pokoju. Zdetronizowany Kurt Beck oskarża dziś swoich przeciwników o nieuczciwą partyjną intrygę, o zachowania jak w wilczym stadzie, niemal o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta