Balony nisko latają
Książka Tomasza Lisa “My, naród” (nazwa chyba nietrafiona, powinno być “Wy, naród” albo nawet “Polacy jako tacy”), choć bardzo salonowa, a nawet kabotyńska, nie ma w sobie siły zdolnej porwać tłumy – pisze felietonista
Ujrzałem oczyma duszy mojej (ach, wy oczy moje kaprawe, czemuż mi ich nie wyłupiono przed lekturą) salon warszawski. Ciemne pomieszczenie cuchnące trochę odorem wzniosłości, a trochę skarpetkami. Pośrodku, w fotelu bujanym Tomasz Lis czytający gawiedzi fragmenty swojej nowej książki, którą przycisnął do łona, a przed nim leży „Fedon” i „Żywot Katona”. Wokół tłum spragniony prawdy o sobie chłonie słowa nowego objawienia. Lis podnosi głos i podnosi skargę. Skarga to straszna, od takiej skargi bledną wargi i włos siwieje. Słychać szlochy, chlipania i siąkanie nosa. Starcy poruszeni do głębi składają samokrytykę, tarzając się w prochu i pyle i posypując głowy popiołem. Dzieci odrywają się od piersi matczynej, krzycząc: ja chcę do Irlandii! Żony biją mężów po głowie torebkami, wypominając: dlaczego nie jesteś protestantem? Gdzie twoja etyka? Strwożony duch narodowy unosi się ku górze i czmycha kominem. W kącie koło pieca wstaje jutrzenka i widać światło w tunelu. Polacy przechodzą przełom i rodzą się na nowo, salon warszawski rozbrzmiewa kwileniem niemowląt. Dzieci, brzuchate, brodate i sędziwe, ubrane w marynarskie ubranka idą, trzymając się za ręce na ukwieconą łąkę,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta