Pisać jak Andrzej Dobosz
Nikt nie potrafi pisać tak jak Andrzej Dobosz, dlatego też każdemu adeptowi szlachetnej sztuki pisarstwa (bo to może być sztuka!) należy stawiać wysokie wymagania: pisz jak on! Ech, iluż grafomanów pozbylibyśmy się w okamgnieniu.
Pomarzyć rzecz dobra, niemniej najnowszy tom felietonów czy – może bardziej ogólnie – tekstów Andrzeja Dobosza odkładałem po przeczytaniu z melancholią. Bo czy to jest normalne, by człowiek tak po mistrzowsku władający piórem, o tak wielkiej erudycji, z tak oryginalną wyobraźnią, przenikliwy, przewrotny i czuły zarazem, mądry i pewnie dlatego bezlitosny dla głupców, wierny w zauroczeniach, prostolinijny w sprawach zasadniczych a wyrafinowany zawsze i wszędzie; otóż by taki człowiek wydawał książki co siedem lat, zbierając w nieokazałe wcale zbiory okruchy, które gdzieś po drodze porozrzucał, najczęściej po szpaltach „Tygodnika Powszechnego”. Należy rozumieć, że po „Ogrodach i śmietnikach” następną książkę, zresztą dopiero czwartą w całym dorobku Dobosza, przeczytamy w roku 2015. Nie wcześniej.
Oczywiście autor „Ogrodów i śmietników” nigdy nie żył wyłącznie z pióra. Po studiach – wylicza – „był redaktorem wydawnictwa, kierownikiem literackim teatru, pływał na statku po Wiśle. Został wybrany do rady rejsu. Jesienią 1974 r. rozpoczął podróż na Zachód, dotychczas niezakończoną. Najczęściej przebywa w Paryżu bądź w Warszawie”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta