Muzykę mamy w genach
Kubańska gwiazda Buena Vista Social Club Omara Portuondo wystąpi w czwartek we Wrocławiu. Mówi „Rz” o nowej płycie, miłości do Che Guevary i o tym, dlaczego nie opuściła Hawany.
Rz: Na płycie „Gracias”, wydanej z okazji 60-lecia pani obecności na scenie, znalazła się piosenka „O que sera” śpiewana w duecie z Chico Buarque. Wcześniej był album nagrany z Marią Bethanią. Dała się pani porwać nastrojowi brazylijskich brzmień, nie rezygnując z kubańskich rytmów...
Omara Portuondo: Brazylia i Kuba mają wiele wspólnego. Dotyczy to także muzyki. Niewolnicy sprowadzani z Afryki zarówno na Kubę, jak i do Brazylii pochodzili z tych samych regionów. Mamy takie samo poczucie rytmu. Ich muzyka była znana i ceniona między innymi dzięki temu, że na organizowane u nas festiwale międzynarodowe zapraszano wielu muzyków z Brazylii. Marię Bethanię poznałam wiele lat temu. Cieszę się, że mogłyśmy się w końcu spotkać, by zaśpiewać piosenki, które ona uznała za ciekawe. Nic nas nie dzieli, a rytmy kubańskie podobają się wszystkim Latynosom. Możliwość połączenia ich z brazylijskimi uznałam za bardzo interesującą propozycję.
Chociaż była pani sławna już przed „Buena Vista Social Club”, po płycie i po filmie Wendersa pani życie bardzo się chyba zmieniło.
Już wcześniej ciągle podróżowałam, także po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta