Po co nam umowy o wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji
Wśród różnych zastrzeżeń pod adresem międzynarodowego arbitrażu pojawia się też zarzut wykorzystywania go jako metody niedopuszczalnego nacisku na państwa – pisze doktor Cezary Wiśniewski, wspólnik zarządzający biura Linklaters w Warszawie, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim
Polska zawarła z różnymi państwami ponad 60 dwustronnych umów o wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji (BIT – Bilateral Investment Treaty). Coraz częściej daje się słyszeć głosy nawołujące do generalnej zmiany polityki w tym zakresie, w tym także do rewizji zawartych umów. W Czechach rozważa się już wypowiedzenie tego rodzaju umów, w pierwszej kolejności, jak powiedział Radek Šnábl z Ministerstwa Finansów, zawartych z państwami Unii Europejskiej.
BIT-y jako źródło zobowiązań międzynarodowych nie są zjawiskiem całkowicie nowym. Prawdziwa ich ekspansja zaczęła się jednak w latach 90. XX wieku, choć pierwsza umowa tego typu została zawarta już w 1959 r. między RFN a Pakistanem. W założeniu BIT-y miały służyć stymulowaniu inwestycji w umawiających się państwach, zapewniając inwestorom z nich pochodzącym ochronę prawną umożliwiającą m.in. wytoczenie powództwa przeciwko państwu goszczącemu przed niezależnym sądem arbitrażowym po wyczerpaniu lub z pominięciem drogi sądowej w państwie goszczącym.Istnieją dziś dwie poważne przyczyny, które każą się zastanowić nad dalszymi losami tych umów.
Dwa powody
Po pierwsze: obowiązywanie umów dwustronnych między państwami należącymi do Unii Europejskiej rodzi pytanie o stosunek regulacji z nich wynikających do prawa unijnego, i to zarówno w relacjach między krajami Unii, jak i w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta