Siekiera nad moją głową
W latach 60. na takie „nie” bym się nie zdobył. Uniemożliwiała to atmosfera strachu, w jakim żyliśmy. Wiedza o tym, jak postępować z SB przyszła później – wyznaje Włodzimierz Odojewski w rozmowie z Krzysztofem Masłoniem
Rz: Według materiałów IPN, do których dotarła Joanna Siedlecka, był pan od lutego1964 do grudnia 1965 roku tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Z prowadzącym pana esbekiem Krzysztofem Majchrowskim spotykał się pan i później.
Do 1968 roku. To trwało około czterech lat. Z tym że nasze spotkania stawały się z czasem coraz rzadsze, zresztą nigdy nie miały takiej intensywności, jak się teraz dowiaduję.
Po Krzysztofie Majchrowskim, wtedy jeszcze w stopniu porucznika, miał pana przejąć inny esbek, kpt. Władysław Jędrzejewski.
Nic mi to nazwisko nie mówi. Spotykałem się wyłącznie z Majchrowskim, tylko za pierwszym razem, gdy zostałem wezwany do Pałacu Mostowskich, był on w towarzystwie innego ubeka, który jednak zaraz wyszedł i nigdy go więcej nie zobaczyłem.
Z jakiego powodu Służba Bezpieczeństwa namierzyła pana?
Listu, jaki napisałem do swojej austriackiej tłumaczki Gerdy Hagenau. Miałem trudności ze skomunikowaniem się z nią, ginęła też moja korespondencja z innymi tłumaczami. Zofia Bystrzycka, kuzynka mojej żony, jechała akurat do Czechosłowacji, powiedziała, że będzie w Brnie i nada mój list, a wtedy bez problemu dojdzie on do celu.
Trafił w inne miejsce po rewizji, jakiej poddano Bystrzycką na granicy.
Tak ona mówiła, czemu nie dawałem wiary. Proszę pana, mnie nie rewidowano; raz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta