Zemsta za sierżanta Karosa?
– Dajcie mi broń! – woła milicjantka na widok prowadzonego korytarzem ks. Sylwestra Zycha. – Dajcie mi pistolet! Zastrzelę klechę bez procesu!
Marzec 1982 r. Siedziba warszawskiej SB. Trwa śledztwo w sprawie zmarłego sierżanta Karosa.
– Po aresztowaniu Sylwka powiedziałem w kazaniu o absurdalności zarzutu, że namawiał młodzież do zbrojnej rewolty – mówi ks. Władysław Trojanowski, wtedy wikary w Podkowie Leśnej, dziś proboszcz w Tłuszczu. – Nazajutrz pojawiła się bezpieka.
Oni ci tego Karosa nie darują...
Zatrzymanemu grożono pozbawieniem życia już w czasie pierwszych przesłuchań w Pałacu Mostowskich. To samo po osadzeniu w areszcie na Rakowieckiej. Celę z księdzem dzielił Leszek Moczulski:
– Strażnicy wywołują go z celi. Powraca rozdygotany. Bezpieczniak zapowiedział mu „wykończenie” po odbyciu kary więzienia.
– Mój klient przekazał mi informację o groźbach przeciwko księdzu – mówił Edward Wende, obrońca Moczulskiego.
Sąd WOW skazuje Sylwestra Zycha na cztery lata pozbawienia wolności za rzekomą przynależność do organizacji zbrojnej, a Sąd Najwyższy podwyższa wyrok do sześciu lat (sic!). „Nigdy nie uważałam i nie uważam ks. Zycha za współodpowiedzialnego za śmierć mojego stryja i ojca chrzestnego” – pisze w liście otwartym bratanica milicjanta. Kiszczak, wbrew stanowi faktycznemu, pomawia kapłana o pomoc w zabójstwie milicjanta. Klawisze pokazują księdzu wywiad z ministrem w gazecie:
– Widzisz, oni tego Karosa ci nie darują. Jak wyjdziesz, załatwią cię, chłopie, jak amen...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta