Wyspy szczęśliwe
Awans Manchesteru i Arsenalu. Gol Cristiano Ronaldo uratował obrońców tytułu
Alex Ferguson cierpiał na ławce do ostatniej sekundy ćwierćfinału. Potem nie chciał się przyznać do strachu, chwalił swój zespół, a o Porto powiedział dość lekceważąco, że stwarzało sobie od czasu do czasu pół szansy na gola. Miał rację o tyle że Manchester bardziej zasłużył na awans, miał więcej okazji do zdobycia goli, lepiej się bronił. Ale w każdym momencie jakiś zabłąkany strzał piłkarzy Porto mógł odebrać mu miejsce w półfinale.
To był awans w stylu Milanu z ostatnich chwil wielkości. Wywalczony przez drużynę zmęczoną, ale wystarczająco doświadczoną, żeby nie wypuścić zwycięstwa z rąk. Zwłaszcza po takim początku rewanżu: bramka, której piłkarze United potrzebowali do awansu, padła już w szóstej minucie. Cristiano Ronaldo, od tygodni szukający formy, został sam z piłką ponad 35 metrów od bramki i strzelił idealnie. Helton nie mógł sięgnąć tej piłki. To był taki sam błysk geniuszu, jakim Wayne Rooney ratował Manchester tydzień temu przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta