Ameryka doceniła misję Ireny Sendlerowej
Są już pierwsze odgłosy prasy amerykańskiej na film o Irenie Sendlerowej, która uratowała 2500 dzieci żydowskich z getta warszawskiego.
„Wall Street Journal” pisze: „Film jasno pokazuje, że jego bohaterka nie była samotna w swojej misji. W kraju, w którym populacja antysemitów nie była szczupła (...), była również inna warstwa polskiego społeczeństwa. To ludzie wywodzący się głównie z inteligencji albo spośród działaczy politycznych, oddani katolicy i inni, którzy mieli świadomość śmiertelnego niebezpieczeństwa, na jakie naraża ich pomoc Żydom. Było ich niemało”. Gazeta podkreśla, że reżyser John Kent Harrison zadbał, by jego bohaterowie „nie deklamowali o szlachetnej sprawie”.
Krytyczną recenzję zamieścił „New York Times”. Uznał obraz za „pozbawiony pasji i łopatologiczny”. „Film opowiada historię bez oddania nastroju żaru, pasji, lęku i chaosu, z którymi łączyła się misja Sendlerowej. (...) Irena Sendler nazywana jest żeńskim odpowiednikiem Oskara Schindlera i film rzeczywiście dowodzi, że miała odważne serce. Szkoda więc, że film jest słaby”.