Do Ameryki wylecieli z poślizgiem
Z jednodniowym opóźnieniem odlecieli w niedzielę do Nowego Jorku pasażerowie samolotu LOT. Boeing 767 wystartował w sobotę, ale z powodu usterki zawrócił na Okęcie. Podróżni kilka godzin spędzili na lotnisku, potem LOT zapewnił im nocleg w hotelu. Wczoraj część z nich odleciała do Stanów Zjednoczonych porannym lotem. Reszta wyleciała dopiero po godz. 17.
Ich kłopoty zaczęły się w sobotę po południu. Samolot, którym lecieli do Nowego Jorku, wystartował z godzinnym opóźnieniem, a po pokonaniu 450 kilometrów zawrócił na Okęcie. Powód: prawdopodobnie awaria autopilota. – To było standardowe lądowanie. Usterka nie była na tyle poważna, żeby samolot musiał lądować awaryjnie, ale procedury nakazują w takiej sytuacji powrót – mówi Jakub Mielniczuk, rzecznik Okęcia.
Dlaczego maszyna wróciła do Warszawy, a nie lądowała np. w Gdańsku? – Tutaj byli technicy LOT-u, którzy od razu sprawdzili samolot. Poza tym usterka nie zagrażała bezpieczeństwu podróżnych – tłumaczy rzecznik.