Mało ubezpieczonych od powodzi
PZU podaje, że na Podkarpaciu jak dotąd szkody zgłosiło ok. tysiąca osób. – Nie mamy jeszcze nowych danych z Dolnego Śląska – mówi „Rz” Kinga Herma z PZU.
To potrwa. Ludzie przecież najpierw ratują dobytek, a dopiero potem zgłaszają się do ubezpieczyciela. – Nowych zgłoszeń spodziewamy się jutro – wyjaśnia Herma.
Przedstawiciele największych firm ubezpieczeniowych podkreślają, że wielka powódź z 1997 r. niewiele Polaków nauczyła. Choć z danych nadzoru finansowego wynika, że od 2002 r. polisy od szkód spowodowanych żywiołami kupiło o 3,8 mln osób więcej, to jednak nie rośnie liczba samych ubezpieczeń od powodzi. Większość polis to rutynowe zabezpieczenia na niewielkie kwoty, których zwykle banki żądają przy zaciąganiu kredytu, np. na mieszkanie.
– Potrzebny jest powszechny system ubezpieczeń katastroficznych z udziałem państwa, a nie dorywcze sięganie do pieniędzy z budżetu – mówi Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń.