Powtórka z chińskiego
Było siedem meczboli i nerwy, ale Agnieszka Radwańska pokonała Na Li 6:4, 7:5 i walczy dziś z Melanie Oudin o ćwierćfinał
To był najlepszy mecz Polki w turnieju. W jej grze było więcej wyrachowania i spokoju. Zimną krew zachowała nawet wtedy, gdy nie wykorzystała czterech piłek meczowych przy stanie 6:4, 5:4 i własnym serwisie. W kolejnym gemie bardziej denerwowała się Chinka, wystrzeliła dwie piłki za końcową linię, jedną za boczną i za chwilę zadrżała jej ręka przy kolejnej wymianie.
Droga Radwańskiej do 1/8 finału nie była prosta, dzieliły do niego jeszcze trzy meczbole, ale ten siódmy okazał się ostatni. Dobrze, bo nad Wimbledonem zaczęły gromadzić się sine chmury.
Na Li to mocna ręka, mocne nogi, ale też brak wyczucia, kiedy warto ryzykować. Czasem wystarczyło Agnieszce poczekać, by Chinka sama się myliła. Patrzyła wtedy z wyrzutem na swego męża i trenera zarazem, jakby to on był winien jej nieszczęściu. Czasem dodawała parę słów, które, sądząc po intonacji, nie były grzecznymi uwagami o pogodzie. Pod koniec obu setów Na Li ryzykowała więcej, czasem się udawało, wtedy pozostawało Polce rozłożyć ręce i czekać na kolejną szansę....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta