Bombowa cisza wyborcza
– Po co te wybory, skoro władza nie jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa – zawodziła matka rannego chłopca
Po zmroku Kabul wydaje się wymarłym miastem. Ulice w centrum są zupełnie puste i ciemne, jedynie policyjne dżipy w zawrotnym tempie przemierzają miasto, czasami słychać przelatujące śmigłowce i samoloty wojskowe.
Skoro świt muezini nawołują do modlitwy i pięciomilionowe miasto budzi się do życia. Poranek w Kabulu ma zapach baraniego sadła. Tłusty dym unosi się nad szaszłykarniami i czajchanami. Na Chicken Street, gdzie kiedyś sprzedawano kurczaki, a dziś handluje się dywanami i lapis lazuli, kierowcy popijają zieloną herbatę. Młodzi chłopcy wyładowują bryły lodu przywiezione z gór Hindukuszu. Kobiety w czarnych bądź błękitnych burkach omijają kałuże. Generatory burczą, zasilając telewizory z bollywoodzkimi hitami i afgańskimi telenowelami. Dzięki nim działają też wyciskarki soku z marchwi i sprzęt muzyczny. Złoci młodzieńcy zaciągają się dymem z przywiezionych z Iranu fajek wodnych.
Za szybami unieruchomionych w korku samochodów – plakaty wyborcze. W Kabulu najczęściej prezydenta Hamida Karzaja i byłego ministra spraw zagranicznych dr....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta