Pożegnanie z komizmem
W rodzinnej Australii Eric Bana zdobył popularność jako autor skeczy i gospodarz własnego show w telewizji. Hollywood dało mu szansę zaistnienia w rolach dramatycznych. Ze świetnym rezultatem
Wcześniej czy później Hollywood musiało się upomnieć o takiego przystojniaka jak Bana. Wysoki, świetnie zbudowany, na dodatek inteligentny i z nadzwyczajnym poczuciem humoru. Trudno się dziwić, że internetowe fora pękają w szwach od zachwytów i miłosnych wyznań fanek. Niestety, australijski Adonis jest już zajęty: od 12 lat wiedzie przykładne życie u boku żony Rebecki, z którą ma dwójkę dzieci.
Na hollywoodzki debiut Bana (41 l.) czekał jednak dosyć długo – do 2002 roku i wojennego „Helikoptera w ogniu” w reżyserii Ridleya Scotta, ze zdjęciami polskiego operatora Sławomira Idziaka. Ale od tamtego momentu wszystko potoczyło się już błyskawicznie: główne role w „Hulku” (2003) Anga Lee i „Monachium” (2005) Stevena Spielberga, po drodze – szlachetny Hektor w kostiumowej superprodukcji „Troja” (2004), a ostatnio – impulsywny władca Henryk VIII w „Kochanicach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta