Za niechciane nadliczbówki trzeba płacić
Szef powinien uważać, by pracownicy nie zostawali po godzinach w pracy dlatego, że lubią. Bo choć nie zlecał dodatkowych zadań, będzie musiał ich wykonanie zrekompensować
Najbardziej powszechne normy wynoszą: osiem godzin na dobę i 40 godzin na tydzień. Tak mówi art. 129 § 1 kodeksu pracy. Adresatem tego przepisu jest pracodawca.
W praktyce oznacza to, że sporządzając plan pracy, rozkład, grafik czy harmonogram (pojęcia używane zamiennie), nie może zaplanować zadań, których wykonanie w założeniu będzie przekraczać te normy.
Wyłącznie wyjątkowo
Praca powyżej norm jest wykonywana w godzinach nadliczbowych. Ma charakter wyjątkowy, szczególny i związana jest z okolicznościami, których pracodawca nie mógł przewidzieć. Art. 151 k.p. przewiduje, że jej polecenie jest możliwe w razie:
- konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii oraz
- szczególnych potrzeb pracodawcy.
Pracę taką zleca co do zasady sam pracodawca, wydając polecenie pozostania na stanowisku pracy. Podwładny nie może odmówić jej wykonania, chyba że usprawiedliwiają to okoliczności o charakterze obiektywnym, np. zmęczenie uniemożliwiające dalsze wykonywanie pracy i narażające pracownika i jego współpracowników na zagrożenie utraty życia lub zdrowia.
Brak formalnego polecenia
Co się dzieje, gdy praca przekraczająca normy czasu pracy nie jest formalnie zlecana przez pracodawcę, ale jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)