Na plecach Małysza
Konkurs drużynowy wygrali Austriacy przed Niemcami. Polacy zajęli szóste miejsce
Kiedy na skoczni nie ma Simona Ammanna, Gregor Schlierenzauer i jego austriaccy koledzy od razu latają dalej. Szwajcaria nie jest w stanie zebrać silnej drużyny, więc mistrz obu indywidualnych konkursów mógł szybciej wrócić do domu, a na Austriaków od pierwszego skoku Wolfganga Loitzla nie było siły. Takiej czwórki – skakali jeszcze Thomas Morgenstern i Andreas Kofler – nie ma nikt na świecie.
Polacy skakali na medal tylko w serii próbnej. Później, szczególnie w pierwszej serii, przeciętnie. Nie zawiódł Stefan Hula (129 m), ale Kamil Stoch, który zaimponował podczas treningu dalekim lotem na 135 metrów, tym razem wyraźnie spóźnił odbicie i wylądował 8,5 metra bliżej.
Łukasz Rutkowski, który podczas niedzielnego treningu wygrał rywalizację o miejsce w drużynie z Krzysztofem Miętusem, był jeszcze słabszy (123 m). Gdyby nie Małysz, skaczący w Whistler jak nakręcony, Polaków nie byłoby w finale. Tak jest od lat i nic się nie zmienia. To Małysz jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta