Wystarczyło ledwie pół wieku
Proszę pamiętać: bałak nie jest synonimem gwary, dialektu, slangu, narzecza ani żargonu – pouczał nieodżałowanej pamięci Jerzy Janicki, powołując się na autora „Lwowskich gawęd” Kazimierza Schleyena, który akcentował fakt, że w grodzie nad Pełtwią „nawet profesor uniwersytetu wolał jeść jajecznicę z trymbulką niż ze szczypiorkiem”.
„Klasyczny bałak lwowski – wywodził z kolei Adam Kozłowski w książce „Lwów – wizja utraconego miasta” – obok bogactwa słownika posiada cały skarb przenośni i porównań. Zamiast dużego piwa, lwowianin prosi o „putnię chmielu” lub „peńcherz wody jeńczmiennej”. Wódka zmienia się w „mliko od wściekłej krowy”. Naśmiewać się z kogoś, to „ciongnonć łach”. Wątek ten kontynuował w „Krakidałach” (Iskry, 2004), w rozdziale poświęconym bałakowi, Jerzy Janicki:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta