Lipno się wstydzi swoich złoczyńców
Mieszkańcy miasta od czasu kradzieży napisu z Auschwitz dokonanej przez ich ziomków żyją z piętnem złodziei
„Nie mówię szeptem, gdy pytają, skąd jestem” – to hasło ze strony internetowej Lipna, 14-tysięcznego miasteczka w województwie kujawsko-pomorskim. Miasto się chwali, że stąd pochodzą m.in. Lech Wałęsa, Leszek Balcerowicz, Pola Negri.
Jednak ostatnio nazwa Lipno pojawiała się w mediach z powodu innych jego mieszkańców.
Kradzież i pobicie
18 grudnia świat obiegła informacja o kradzieży napisu „Arbeit macht frei” znad bramy obozu w Oświęcimiu. Trzech jej sprawców to mieszkańcy Lipna, dwóch – oddalonego o około 20 km. Czernikowa.
Dwa miesiące później kilkunastu młodych ludzi z Leni Wielkich w powiecie lipnowskim pobiło policjanta w Sobowie w sąsiednim powiecie płockim, który zwrócił im uwagę z powodu źle zaparkowanego samochodu.
– Jeśli jeszcze teraz okaże się, że gwałciciel z Zielonej Góry jest od nas, podaję się do dymisji – żartuje rzeczniczka powiatowej komendy policji w Lipnie Anna Kozłowska.
W samochodzie z lipnowską rejestracją CLI Dorota Łańcucka, radna Lipna i szefowa Lipnowskiego Towarzystwa Kulturalnego im. Poli Negri, czuje się napiętnowana.
– Kiedy byłam z rodziną w Auschwitz, już po kradzieży, miałam wrażenie, że wszyscy na nas patrzą. A gdy podjechałam z córką pod jej mieszkanie w Warszawie, stróż zwrócił uwagę na naszą rejestrację. Nasze miasto nie powinno być...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta