Serial dźwignią reklamy
Widzom łatwo uchronić się przed blokiem reklam przerywających program. Co innego gdy produkt lub usługa pojawia się jako element narracji
Rodzina siedzi przy stole, nagle mąż z zachwytem: – Kochanie, jakiego pysznego kurczaka dzisiaj przyrządziłaś! – To nie moja zasługa, mój drogi, to nowy sos Uncle Ben’s, śródziemnomorski. Wystarczy, że go tylko dodam – odpowiada żona.
Znamy tego typu dialogi. Słyszymy je codziennie w telewizyjnych reklamach. Najczęściej zmieniamy wtedy szybko kanał. Ale ta akurat scena nie jest tradycyjną reklamą, lecz fragmentem popularnego serialu. To tzw. product placement, technika coraz chętniej wykorzystywana przez reklamodawców. A także mile widziana przez producentów seriali. I jedni, i drudzy czerpią z tego same korzyści. Kto traci? Widz, który często nie do końca zdaje sobie sprawę, że ktoś najzwyczajniej robi go w konia.
Co pali nasz żołnierz?
Product placement to technika dość powszechnie i od dawna stosowana np. w amerykańskim kinie. Jej historia sięga lat 20., kiedy w USA nastąpił wzrost liczby stacji radiowych. Wówczas producenci wyszli z propozycją, że będą płacić nadawcom za pomoc w reklamie swoich produktów i usług. Najbardziej aktywni byli producenci papierosów, czego dowodem są m.in. wiadomości z frontu w czasie II wojny światowej zawierające zapewnienia, że „nasi żołnierze palą papierosy marki Camel”. Wraz z rozwojem telewizji przed reklamodawcami otworzyły się zupełnie nowe perspektywy.
Dostrzegły je także firmy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta