Pułkownik w czyśćcu
Pierwszy raz przeczytałem tę książkę, znalezioną w ojcowskich szpargałach, podczas wakacji, gdzieś pod koniec szkoły podstawowej.
Kilkakrotnie, ale zawsze tylko do jednej trzeciej. Co zabawne, jak pamiętam dokładnie, znać było po książce, że już wcześniej ją uważnie czytano do tego tylko miejsca. Czyli mój Ojciec, z którym nigdy o tym nie rozmawiałem, musiał mieć do niej taki sam stosunek.
Ta pierwsza część jednak zapierała dech. Z dużym znawstwem wojskowości autor dosłownie rozbijał w pył rozmaite mity na temat naszych rzekomych skłonności do militarnych wariactw. Udowadniał, że chodzenie „z kosami na armaty” (pod Racławicami) albo „z dubeltówkami na karabiny” (w powstaniu styczniowym) nie było żadnym szaleństwem ani straceńczą bohaterszczyzną.
Bo, na przykład, kosa z czasów Kościuszki stanowiła w ataku broń po prostu straszną, a ówczesny karabin był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta