Być częścią historii
Albert Sosnowski o sobotniej walce w Gelsenkirchen z Witalijem Kliczką
Rz: Gdyby 12 lat temu, gdy zaczynał pan zawodową karierę, ktoś powiedział, że zmierzy się pan kiedyś z najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej o prestiżowy pas WBC, co by pan pomyślał?
Albert Sosnowski: Nie mam pojęcia, to było nierealne. Nie miałem wtedy za sobą nawet jednej amatorskiej walki. Na szczęście byłem cierpliwy i wytrwały, to pomogło mi dojść tam, gdzie teraz jestem. Po drodze zrozumiałem, że nie wszystko zależy ode mnie. Zobaczyłem ten biznes od środka, przekonałem się, co mogą telewizja i promotorzy.
Które chwile w pana drodze były najtrudniejsze?
Najbardziej bolą porażki. Pierwsza z Kanadyjczykiem Arthurem Cookiem, dziewięć lat temu w Budapeszcie. Druga, na punkty, w 2008 roku z Zuri Lawrencem w Nowym Jorku. Obie nauczyły mnie pokory.
Nie miał pan wtedy ochoty rzucić wszystkiego i zająć się czymś innym?
Mam twardy charakter i szybko się nie poddaję. Na szczęście po burzy wyjrzało słońce i kiedy niektórzy postawili na mnie krzyżyk, zacząłem wygrywać.
Które zwycięstwo było najcenniejsze?
Z Danny’m Williamsem. Trzy miesiące po porażce w Nowym Jorku poleciałem do Londynu i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta