Gazowa porażka polskich negocjatorów
W wyniku umowy gaz płynący do nas z Rosji niemal na pewno będzie zbyt drogi i będzie narzędziem politycznym Kremla tak długo, jak długo będzie to możliwe – piszą eksperci
To jest dylemat, który nazywam w sposób jasny, i nie ukrywam, że opowiadam się po stronie takiej oto koncepcji. Gaz jest po to, żeby się palił, żeby grzał. Polityka rządu jest po to, żeby tego gazu nie brakowało wtedy, kiedy pojawiają się zjawiska krytyczne. (…) Chodzi o to, żeby gaz płynął rzeczywiście z Rosji, nie był zbyt drogi i nie stał się narzędziem politycznym” – powiedział w Sejmie 19 marca 2010 r. premier Donald Tusk. Zdefiniował w ten sposób „nieideologiczne” założenia swojej polityki wobec Rosji i częściowo określił kryteria jej oceny. Polityki wybitnie ograniczonej do własnego podwórka.
W tym wypadku przedmiotem oceny jest wynegocjowana, ale wciąż niepodpisana polsko-rosyjska umowa międzyrządowa dotycząca dostaw gazu do Polski. W jej wyniku gaz (niekoniecznie płynący do nas bezpośrednio) z Rosji niemal na pewno będzie zbyt drogi i będzie narzędziem politycznym tak długo, jak długo będzie to możliwe. Można na tę umowę spojrzeć z dwóch perspektyw. Jednej – węższej, techniczno-negocjacyjnej, oraz drugiej, szerszej, geopolitycznej. Jak zatem wyglądają poszczególne „sukcesy” negocjacyjne w sprawach szczegółowych?
W interesie Gazpromu
Pierwszy segment negocjacji dotyczył zmian w statucie spółki EuRoPol Gaz, która jest właścicielem polskiej części rurociągu jamalskiego. Z jednej strony Rosjanom chodziło o dokonanie takich zmian w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta