Afryka w swojskim sosie
W mieście zepchniętym na peryferie mundialu egzotyczny turniej zapakowany jest w papierek
Atmosfery mundialu nie czuje się tu tak jak w Johannesburgu. Miasto przypomina pustawą zimą Marsylię lub Niceę. Właściciele restauracji mówią, że gości nie ma więcej niż zwykle o tej porze roku, bo FIFA złośliwie przydzieliła im słabe mecze.
Organizatorzy – mimo że Kapsztad jest najchętniej przez turystów odwiedzanym miejscem w całym kraju – oddalili go od centrum wydarzeń na tyle, że mundial przyniesie tu straty. W promieniu 350 kilometrów nie zamieszkała żadna drużyna i miasto niechcący zepchnięto na peryferia, choć przecież zostanie tu rozegrany nawet półfinał.
W hotelach są wolne miejsca w niższych cenach niż pół roku czy trzy miesiące temu, bilety samolotowe potaniały,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta