Odłączyli się od spółdzielni, mają spore dopłaty
aneta gawrońska Po pięciu miesiącach od wydzielenia się z upadłej spółdzielni mieszkaniowej członkowie wspólnoty dostali od syndyka rozliczenia. – Mamy dopłaty przekraczające tysiąc złotych – niepokoją się
Jak to możliwe, skoro z wcześniejszych raportów wynikało, że konta są czyste? – padają pytania.
Nasi czytelnicy (nazwisko do wiadomości redakcji) mieszkanie na osiedlu Słoneczne Skorosze przy ul. Tomcia Palucha w Ursusie kupili w 2006 r. – Inwestycję prowadziła spółdzielnia mieszkaniowa lokatorsko-własnościowa Nowa w upadłości. Lokal kupowaliśmy już od syndyka – opowiada mieszkaniec ursuskiego osiedla. – Od razu zawieraliśmy notarialne umowy własności. Do mieszkania wprowadziliśmy się w 2007 r.
Mieszkańcy co miesiąc na konto spółdzielni wpłacali zaliczki na zarządzanie nieruchomością. – Były w tym m.in. opłaty eksploatacyjne, koszty wywozu śmieci, centralnego ogrzewania, odbioru ścieków czy ochrony – wylicza jeden z mieszkańców.
W listopadzie ub.r. trzy budynki na Słonecznych Skoroszach postanowiły się od spółdzielni odłączyć. Wcześniej, 15 września, powstała wspólnota. – Nie bardzo odpowiadał nam sposób zarządzania nieruchomościami – tłumaczy nasz czytelnik.
Mieszkańcy podkreślają, że spółdzielnia przesyłała im raporty dotyczące opłat za lokale. – Wynikało z nich, że konta poszczególnych mieszkań są czyste. Saldo mojego lokalu wychodziło mniej więcej na zero – pokazuje dokumenty jeden z mieszkańców Słonecznych Skoroszy.
Dodaje, że w tej sytuacji bardzo się zdziwił, gdy w kwietniu 2010 r. dostał ze spółdzielni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta