Moje państwo mnie zawiodło
Byłem już nazywany bydłem i mężem dewiantki psychicznej. Potem dowiedziałem się, że wspominając żonę, uprawiam nekrofilię. I że łzy moich przyjaciół są tyle warte co opłakiwanie Bieruta. Czy ten zalew podłości ma kres? – pyta Jacek Świat, wdowiec po Aleksandrze Natalli-Świat
Minęło pół roku od katastrofy smoleńskiej. Dla mnie jest to tragedia osobista, która przesłania polski i narodowy charakter dramatu. I tak już będzie zawsze. To osobiste spojrzenie sprawia, że tym mocniej odbieram wszystko, co wiąże się z katastrofą i jej konsekwencjami. Półrocze to był czas wspomnień, uroczystości, a dla mnie także czas refleksji. Refleksji smutnych i złych.
Uczuciem, które mi towarzyszy od pierwszego dnia, jest poczucie ogromnego zawodu. Zawiodło mnie państwo, które nie potrafiło zapewnić bezpieczeństwa swojemu prezydentowi i setce przedstawicieli elity. Zawiodło, bo ta katastrofa nie miała prawa się zdarzyć.
Ola często latała samolotami
Moja żona latała samolotami bardzo często. Przez pięć lat to był jej zwykły środek lokomocji w podróżach między Warszawą a Wrocławiem. Latała też za granicę, kilka razy lecieliśmy razem na wakacje. Zawsze bez obaw, z pełnym zaufaniem do umiejętności pilotów, odpowiedzialności służb kontroli lotów, fachowości mechaników.
Tak, wiem. Katastrofy zdarzają się mimo wszystko. Zdarzają się przecież niezwykłe zbiegi okoliczności, zdarzają się ludzkie omyłki. Ale nie zdarzają się katastrofy takie jak ta. Nigdzie w cywilizowanym świecie nie mieliśmy do czynienia z katastrofą o takich konsekwencjach. To nie przypadek.
Wydawało nam się, że spośród tylu samolotów, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta