Między ogrodem i miastem
Irańska artystka mówi o filmie „Kobiety bez mężczyzn”, którego przedpremierowy pokaz odbędzie się już dziś w Kinotece. Od piątku obraz wchodzi do polskich kin
Od 30 lat mieszka pani w Stanach Zjednoczonych, zajmując się kinem oraz fotografią. Czy kiedykolwiek czuła się pani wykorzeniona?
Shirin Neshat: Ciągle się przemieszczam. Czasem budzę się w nocy i nie mam pojęcia, gdzie jestem. Jako Iranka czuję się wykorzeniona, bo mieszkam poza ojczyzną, w której nie da się żyć. Jednak jestem artystką, a tacy nie przynależą nigdzie, wiodą życie samotnych nomadów pozbawionych poczucia bezpieczeństwa. Bycie pozbawionym swojego miejsca to dziwne uczucie. Nie ma się innego wyboru, jak tylko zaadaptować się do sytuacji, umościć sobie gniazdko. Tak naprawdę dopiero w Nowym Jorku poczułam się jak w domu. Czasem tęsknię za niezmiennością, bo wykorzenienie jest emocjonalnie druzgocące. Taki smutek wypełnia kobiety w moich filmach. One nigdzie nie przynależą, zawsze są w drodze – silne i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta