Kochały go dzieci, mamy i babcie
To będzie ostatnia taka sobota w Zakopanem. Warto tam być i wszystko zapamiętać
– To nie ja wybierałem skoki, tylko skoki wybrały mnie. Wujek był trenerem, ojciec kierowcą w klubie. Można powiedzieć, że byłem skazany na skoki. I nie było mi z tym źle – mówi dzisiaj o początkach swojej kariery.
Dojrzewał do poważnych rozmów z każdym rokiem. Na początku uciekał od dziennikarzy, nie mógł zrozumieć, czego chcą. Ogromna popularność, która spadła na niego nagle, była zbyt dużym wyzwaniem.
– Kiedy wybuchło coś, co dopiero później nazwano małyszomanią, byłem w USA – mówił wtedy „Rz" socjolog prof. Ireneusz Krzemiński. – O tym, że mamy tak wybitnego skoczka, dowiedziałem się od moich przyjaciół z Polonii amerykańskiej. Mówili o nim z entuzjazmem, spontanicznie cieszyli się z jego sukcesów. Szybko zrozumiałem, że ten chłopak i jego skoki są szczególnym darem dla Polaków.
Symbol wspólnoty
Ale już w roku 2002, gdy zdecydował się na rozmowę z „Rz", był medialnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta