Bajki dla grzecznych dorosłych
O Brzydkim Kaczątku, które w czasie kampanii wyborczej zmieniło się w Pięknego Łabędzia. I o Grzesiu z wielkim workiem, z którego sypią się przez dziurkę głosy ciurkiem – mikołajkowe bajki felietonisty „Rzeczpospolitej”
Coś wielkiego przewróciło mnie pod sklepem. Najpierw myślałem, że to jakaś małpa w czerwonym, potem, że posłanka Wróbel, ale nie. Broda siwa, wór na plecach, jaja jak berety, to będzie on na sto procent. „Skąd jesteś?” – rzuca niedbale, wypluwając gumę wprost pod piaskarkę. „Ze Śródmieścia” – odpowiadam. „O kraj chodzi, chłopcze” – mówi. „Z Polski” – walę dumnie. Wyciąga laptopa, chwilę buszuje po pulpicie. „Widzę, że byliście grzeczni. Dam wam za to dziesięć nowych bajek. To znaczy: starych, ale po retuszu. Bieda jest, nie ma co szaleć”. I wręczył mi księgę, którą streszczam poniżej.
Stefek Burczymucha
O większego trudno zucha, niż był Stefan, wszyscy wiemy, o co chodzi. Ale na końcu wierszyka robił w gacie. Pamiętacie państwo: pędzą ludziska zobaczyć tego tygrysa, który tak Stefana wystraszył, „patrzą, a tu myszka mała”. W nowej wersji myszka jest komputerowa. To ona każe klikać Stefanowi wciąż na te same słowa w Internecie. Po pierwsze „podłość”, po drugie „pisowska”. W bajce dla dorosłych Burczymucha używa ich w sumie 319 razy. Utwór zresztą kończy się tym, że nazywa podłym zachowanie burczącej coś pod nosem muchy, która największemu entomologowi na Wiejskiej może przypominać niektóre jego zachowania. Wystrzeliwuje w stronę owada osiem kul, ale nie osiąga niczego, poza zwiększoną liczbą kliknięć. Koło się zamyka, Stefan – nigdy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta