Ile demokracji za fasadą?
Polskie społeczeństwo, wiecznie zawstydzane i wystraszone, musi zawierzyć celebrytom i namaszczonym przez okrągłostołowy establishment autorytetom – pisze socjolog
Dzisiaj" jest dzieckiem "wczoraj". Między wydarzeniami sprzed 20 lat a obecną sytuacją polityczną istnieje ciągłość. Nigdy jednak domknięcie fasadowej demokracji nie było tak bliskie jak dziś, gdy pozory demokracji zaakceptowali nie tylko politycy postsolidarnościowi, lecz także ich postsolidarnościowi wyborcy. Nie tylko lewica przywiązana biografią i interesami do PRL, lecz także "młodzi, wykształceni, z wielkich miast" nie mają nic przeciwko demokracji ograniczonej.
Brak treści, kultury, etosu
Początki tego procesu sięgają wydarzeń z 1989 roku, kiedy kształtowano system i powoływano jego nową – starą elitę władzy. Symbolem transformacji PRL w III RP jest pewien tytularny ambasador w Moskwie, który zaczynał karierę jako "prawie jezuita" i szpieg PRL w Watykanie, a kończył (?) jako wysłannik rządu Donalda Tuska do Smoleńska z zadaniem przygotowania wizyty premiera i prezydenta na katyńskim cmentarzu.
Nawet jeśli okrągłostołowy projekt nie został zrealizowany w stu procentach, nawet jeśli przeszkadzały w tym zaskakujące wybory demosu oraz kompromitujące władzę afery, jej przewaga nad demosem jest tak ogromna, że zagraża naszej demokracji.
Spór o proporcje między procedurą a treścią demokracji zaczął się w 1989 roku. Powołany do życia przy Okrągłym Stole establishment (w skrócie będę dalej nazywać go OSE) planował...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta