Na skróty z demokracją
Żądania delegalizacji PiS oraz postawienia rządu przed Trybunałem Stanu są niebezpieczne. Wprowadzają histerię i afektowaną przesadę do rozmowy o oponentach politycznych – pisze filozof prawa
Z punktu widzenia konstytucyjnego zarówno propozycja postawienia premiera Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu, jak i pomysł delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości mają taki sam sens – to znaczy żaden. Oba postulaty są w sposób oczywisty niezgodne nie tylko z konstytucją, ale i z podstawowymi zasadami demokracji konstytucyjnej. Oba należy traktować jako puste pogróżki polityczne o charakterze propagandowym.
Jednak nie znaczy to, że są błahe i niewinne: oba starają się do celów doraźnej walki politycznej zaprzęgnąć nadzwyczajne mechanizmy konstytucyjne przewidziane dla celów skrajnych, niecodziennych. W tym sensie stanowią przejaw erozji konstytucji, lekceważenia zasad ustrojowych. Nie należy więc zbywać ich machnięciem ręki.
Demokracja bezbronna
Wezwania do delegalizacji PiS mieszczą się na pozór w koncepcji tzw. demokracji walczącej (militant democracy). Przyjmuje ona, że musi się chronić przed ruchami i tendencjami zagrażającymi dalszemu trwaniu demokracji – także w drodze ograniczania ich demokratycznych uprawnień.
Wskazuje to oczywiście na ogromny dylemat tkwiący w samym sercu demokracji: czy musi ona być bezbronna? A jeśli nie – to czy lekarstwo nie stanie się chorobą?
Praktyka polityczna ostatniego półwiecza już odpowiedziała na to pytanie: poza USA praktycznie wszystkie demokracje przewidują konstytucyjne ograniczanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
