Niech chociaż sądzą
Piotr Zaremba - Zamiast przedstawiać mnie jako rzecznika sprawiedliwości totalitarnej, panowie prawnicy odpowiedzieliby może klarowniej na pytanie: co się stało, że na mapie rozliczeń spadku po dyktaturach Polska jest białą plamą? – publicysta „Rzeczpospolitej” odpowiada polemistom
Adwokaci Jacek Kondracki i Krzysztof Stępiński zapytali mnie w ferworze polemiki związanej z uniewinnieniem Czesława Kiszczaka, jak sobie wyobrażam wyrok w tej sprawie. I zaraz orzekli, że sami to wiedzą: „Sąd stwierdził, że co prawda brak jest dowodów winy, ale skazał oskarżonego na podstawie zdrowego rozsądku i ducha sprawiedliwości" – to ma być moja wersja sprawiedliwości w stosunku do generała. Dlatego że apelowałem, aby wymiar sprawiedliwości kierował się rozsądkiem i sprawiedliwością. Wszystko można sprowadzić do absurdu.
Mnie nie trzeba pouczać, a zrobili to i obaj panowie mecenasi, i inny mój polemista sędzia Marek Celej, że sądy skazują w granicach wytyczonych aktem oskarżenia. Albo że muszą mieć dowody, a nie tylko przekonanie, że podsądny jest zły. Pan sędzia zarzuca mi, że nie poddałem wyroku na Kiszczaka „prawnej analizie". Pan jednak też tego nie zrobił, ograniczając się do apeli o ufanie sądom. A mój tekst był o czymś innym.
Sędzia publicystą
Skądinąd gwoli ścisłości warto przypomnieć, że jeden z kilku wyroków na Kiszczaka był jednak skazujący. A logiką i oskarżycieli, i sędziów w tej konkretnej sprawie zajął się w „Rzeczpospolitej" prawnik Grzegorz Woźniak. Wykazując, że także sąd (który nie jest w polskim procesie, inaczej niż w amerykańskim, biernym konsumentem materiału produkowanego przez strony, ma swoje miejsce w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta