Filmy rodzą się z chaosu
Paweł Pawlikowski, przewodniczący jury rozpoczynającego się dziś festiwalu polskiego kina w Gdyni
Rz: Jaka była pana pierwsza reakcja na propozycję przewodniczenia jury?
Paweł Pawlikowski: Bardzo się ucieszyłem. Może dlatego, że mieszkam w Anglii i nie zdaję sobie sprawy, jakie emocje tej imprezie towarzyszą. Myślałem głównie o tym, że będę miał okazję obejrzenia wielu polskich filmów, które na brytyjskie ekrany być może nigdy nie dotrą.
W tym roku powstało u nas prawie 50 fabuł. W konkursie znalazło się 12. Część ludzi kina krytykuje taką koncepcję festiwalu, uważając, że powinien być przeglądem całej rodzimej produkcji. A pana zdaniem ostra selekcja jest plusem czy minusem?
Generalnie uważam, że filmy to nie konie ścigające się w wyścigach. Jednak jeśli robi się konkurs i rozdaje nagrody, selekcja wydaje mi się konieczna. Choćby z przyczyn humanitarnych, dla jury. Ważne jest, oczywiście, kto te tytuły wybiera i według jakich zasad i kryteriów. Ale mam nadzieję, że w Gdyni wybór jest właściwy.
W tym roku Lwy rozda jury międzynarodowe. Co daje spojrzenie z zewnątrz?
W Polsce wszystko jest dość hermetyczne, zagęszczone i upolitycznione. Juror spoza miejscowych układów ocenia film bez uprzedzeń i z góry przyjętych założeń....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta