Jemen bez Saleha
Ranny prezydent Jemenu poleciał do Arabii Saudyjskiej. – Nie pozwolimy mu wrócić – mówi opozycja
Tysiące Jemeńczyków świętowało wczoraj na ulicach stolicy, Sany, wyjazd znienawidzonego dyktatora. Było słychać śpiew, powiewały flagi. Także w Taizie, na południu kraju, doszło do manifestacji radości. Puszczano fajerwerki. – „To już koniec! On nie wróci!" – skandowali mieszkańcy zebrani na placu Wolności, który tydzień temu był sceną krwawych starć między protestującą opozycją i siłami rządowymi.
Ali Abdullah Saleh został w piątek ranny w ostrzale artyleryjskim meczetu na terenie pałacu prezydenckiego. W sumie 124 osoby odniosły obrażenia, a 11 zginęło. Jemeńska armia twierdzi, że ataku dokonała al Kaida na Półwyspie Arabskim. Wcześniej oskarżyła wrogie wobec Saleha klany plemienne. Jak poważnie ucierpiał w ataku prezydent, który przez ostatnie 33 lata żelazną ręką rządził najbiedniejszym krajem arabskim, nie wiadomo. Według BBC, powołującej się na jemeńskie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta