Kto rozjechał księżną Radziwiłłową
Kolejny sezon rowerowy dobiega końca, a my ciągle narzekamy na szaleńców psujących wizerunek tego sportu. Drzewiej nie było lepiej – na przykład do dziś nie wiemy, kto przejechał księżną Radziwiłłową, pozbawiając ją życia.
Nie tak dawno, sącząc piwo na Chmielnej, byłem świadkiem następującego zdarzenia – ulicą pełną przechodniów gnał cyklista, potrącając ludzi. W końcu przewrócił dziecko i wtedy zatrzymało go paru panów, w tym ojciec malucha, po czym solidnie sponiewierało, przy aplauzie zebranej publiczności.
Wtedy to przypomniała mi się historyjka z roku 1911, którą już w varsavianach zamieszczałem, bo choć tragiczna, to pyszna. Otóż „dwóch szalonych sportsmanów jadących na jednym rowerze (a więc tandemie – przyp. R.J.) najechało na 80-letnią staruszkę, raniąc jej ręce i nogi (...) ma ona wysadzone oba oczy i jak dotychczas nie widzi (...) lekkomyślni młodzieńcy nie posiadali ani dzwonka, ani trąbki ostrzegawczej". Ponieważ nie udzielili poszkodowanej pomocy i na dodatek próbowali przekupić stójkowego, zostali aresztowani.
Zabójca
Wielokrotnie słyszałem o przypadkach śmiertelnego rozjechania przechodniów przez bezmyślnych cyklistów, ale wkładałem je między bajki, bo co innego potrącenie, a co innego pozbawienie życia. Aliści w „Kurierze Warszawskim" z 1930 r. natrafiłem na taki passus – „Jak wiadomo, ofiara ostatniego przejechania,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta