Popularność to obciach
Z Wojciechem Waglewskim rozmawia Małgorzata Piwowar
Rz: Czuje się pan osobą popularną?
Wojciech Waglewski: No nie, miarą popularności jest obecność na okładkach kolorowych pism, a mnie na nich nie ma...
Bo pan nie chce tam być.
Fakt, notorycznie odmawiam bytności w takich miejscach, bo taka popularność to obciach.
Nie chce pan być idolem?
Zdarzało mi się grywać koncerty, na których czułem się, przepraszam za słowo, jak idol. Gdzie były tłumy rozhisteryzowanych dziewcząt.
Nie było fajnie?
To, co mnie w muzyce rockowej kompletnie nie interesuje, to rodzaj kabotyństwa, kreowania się na macho. Rock and roll jest dla mnie formą wspólnego przeżywania. Jednak wolę, żeby moja publiczność dojrzewała wraz ze mną. Adresowanie muzyki uprawianej przez 50-latka do 17-latków jest chore. Wszystko ma swój czas i miejsce. Muzyka rockowa potrafi być potężna, kiedy ma siłę młodości, bo powala wtedy emocjami i bezkompromisowością. Ale ma i słabości: zazwyczaj niechlujne, zbyt proste wykonanie. Kiedy grana jest przez 60-letnich Rolling Stonesów, też umie być potęgą. Jej atutem jest wtedy wyrafinowanie i energia, która nie musi się zatracać z wiekiem. Każdy czas ma swoje plusy i minusy.
Pracując z VooVoo, wiedziałem, że nie tworzę rzeczy, które porwą miliony słuchaczy. Cieszyłem się, kiedy było ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta