Tylko jedna gwiazdalnia
Pesymiści wieszczą na koniec przyszłego roku zagładę świata, która nadejdzie z kosmosu. Im bliżej tej daty, tym więcej osób patrzeć będzie w niebo. Dawniej też patrzyli, korzystając z kilku gwiazdalni. Dziś mamy tylko jedno obserwatorium astronomiczne.
W „Gazecie Warszawskiej" z roku 1807, omawiając komety, autor napisał: „na tych uwagach przestać trzeba, nie mając instrumentów ani gwiazdalni. Jest to nowa okazya przypomnienia ich potrzeby". A jak już coś tam dostrzeżono, to dokonano tego „własnym małym teleskopem i tubem ziemskim Dollanda znaiduyącym się w zbiorze instrumentów fizycznych Liceum Warszawskiego". Instytucja ta to jedna z najlepszych szkół na terenie Prus Południowych, których stolicą była wówczas Warszawa.
Terminu „gwiazdalnia" nie znalazłem w słownikach starej polszczyzny. Była to tzw. oboczność oznaczająca obserwatorium, zwane wtedy też gwiazdarnią.
Na wieży
Pierwszym profesjonalnym miejscem, z którego oglądano niebo, była zamkowa Wieża Zygmuntowska. W roku 1775 ustawiono tam odpowiednie przyrządy, ale wraz z upadkiem monarchii – jak to później napisano – skończyły się pieniądze. Wkrótce pojawił się słynny w owych czasach człowiek uczony Antoni Magier, który we wspomnianym liceum wykładał m.in. astronomię. Nie mogąc doczekać się prawdziwej gwiazdalni, urządził ją na szczycie domu, w którym mieszkał. Wiele lat po jego śmierci „Kurier Warszawski" napisał ciekawe wspomnienie: „prywatne a pierwsze
w Warszawie obserwatorium istniało pod numerem 95 (45) przy ulicy Piwnej wzniesione przez sławnego Antoniego Magiera....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta